Do trzeciej spakowałam już większość
swoich rzeczy. Mieliśmy lecieć dopiero za kilka dni, ale poprosiłam
chłopców i samolot mamy jutro. Nie chciałam zostać ani
chwili dłużej w tym domu, nie chciałam patrzeć na Dana po tym, co
przez niego przeżyłam. Chciałam zabrać ze sobą moją
siostrzyczkę, Dellę, ale wiedziałam, że matka mi nie pozwoli. Czy
to źle, że chcę ją chronić przed tym co mnie spotkało?
Chłopcy spali u mnie. Nie bawiliśmy się w żadne pokoje gościnne, tylko wszyscy razem zasnęliśmy na moim miękkim dywanie.
Chłopcy spali u mnie. Nie bawiliśmy się w żadne pokoje gościnne, tylko wszyscy razem zasnęliśmy na moim miękkim dywanie.
Obudziłam się jak zawsze równo
o 5 i od razu poszłam do łazienki. Szybko rozrobiłam biały
proszek, napełniłam nim strzykawkę, którą wbiłam sobie w
żyłę i władowałam całą zawartość. Nałożyłam na siebie za
dużą bluzę i wyszłam na balkon. Oparłam się o barierkę i
podpaliłam papierosa.
-Taka młoda, a pali?- usłyszałam za
sobą znajomy głos.
-Mam prawie 18 lat- mruknęłam i
wypuściłam z ust równe kółko z dymu.
-Jeszcze jakieś nałogi?- zapytał
stając koło mnie.
-Niestety.
Nowy przyjaciel złapał moją rękę i
podciągnął rękaw mojej bluzy. Przejechał palcem po mojej ręce i
spojrzał na mnie smutny.
-Cześć, jestem narkomanką-
uśmiechnęłam się blado i wskoczyłam na barierkę.
-Tniesz się, palisz, ćpasz... Coś
jeszcze?- zapytał Lou.
-Nie. Tylko tyle- mruknęłam pod
nosem.- Wracamy do środka? Trochę mi zimno?
Chłopak uśmiechnął się do mnie i zdjął z barierki. Weszliśmy do środka. Otuliłam Harrego kocem, bo całkiem się odkrył i poszłam z Lou do kuchni. Zaczęłam smażyć mu naleśniki na śniadanie.
Chłopak uśmiechnął się do mnie i zdjął z barierki. Weszliśmy do środka. Otuliłam Harrego kocem, bo całkiem się odkrył i poszłam z Lou do kuchni. Zaczęłam smażyć mu naleśniki na śniadanie.
-Która godzina?- zapytałam
otwierając lodówkę.
-Prawie siódma
-Na lotnisku mamy być o dziewiątej.
Westchnęłam cicho i zamiast tylko dla
niego przygotowałam ciasto na naleśniki dla całej piątki.
-Zawołaj chłopaków na
śniadanie- poprosiłam naciągając rękawy bluzy. Louis szybko
pobiegł na górę. Ja postawiłam na stole w jadalni śniadanie
dla nich i nutellę.
Pierwszy na dole znalazł się oczywiście Niall. Pozostałym chłopakom za bardzo się nie spieszyło. Gdy już zeszli usiedliśmy przy stole. Chłopcy zaczęli jeść, a ja siedziałam i na nich patrzyłam.
Pierwszy na dole znalazł się oczywiście Niall. Pozostałym chłopakom za bardzo się nie spieszyło. Gdy już zeszli usiedliśmy przy stole. Chłopcy zaczęli jeść, a ja siedziałam i na nich patrzyłam.
-Ty nic nie zjesz?- zapytał Liam.
-Ja już jadłam- uśmiechnęłam się
do niego blado.
-Ciekawe kiedy- mrukną pod nosem
siedzący koło mnie Louis, ale chyba tylko ja to usłyszałam.
-A, jeszcze jedno. Mogę zabrać moją
kotkę, Rain?- zapytałam.
-Jasne- odpowiedział Louis.- Nareszcie
Harry przestanie nas męczyć.
-Będziemy mieli kotka, będziemy mieli
kotka- krzyczał Harry biegając dookoła stołu. Nie mogliśmy
przestać się śmiać. Wyglądał jak małe dziecko, które
miało iść z rodzicami na lody.
W pewnym momencie zaczął mnie już
wkurzać. Wstałam, zatrzymałam go ręką i walnęłam go z całej
siły z liścia. Patrzył na mnie zdezorientowany.
-Ogarnij się!- krzyknęłam.
-Ale kotek...- zaczął smutny.
-Ogarnij się i siadaj!- krzyknął
Zayn. Harry smutny popatrzył na mnie i usiadł na kanapie. Zajęłam
miejsce koło niego i przytuliłam.
-Przepraszam, że cię uderzyłam.
Bolało?
-Dalej boli- mruknął. Przybliżyłam
się do niego i pocałowałam tam, gdzie go uderzyłam. Od razu się
uśmiechnął- Teraz lepiej.
Zaśmiałam się i poczochrałam jego
loczki.
****************
Mam nadzieję, że wam się podobał :)
Czytasz= komentujesz
****************
Mam nadzieję, że wam się podobał :)
Czytasz= komentujesz